niedziela, 4 grudnia 2016

Dialog z kotem. Albo kota ze mną. Jak kto woli.

Salon. Kanapa. Na kolanach laptop. Dłonie na klawiaturze. Praca. Skupienie. Przynajmniej aż do tej chwili, gdy ...

... gdy na skórzaną miękkość kanapy wskakuje On. Pomponiusz. I patrzy. Patrzy tak, jak tylko On patrzeć potrafi. W tym spojrzeniu nie ma wyczekiwania. Nie znajdziesz pokory ani uległości. Ani chęci przypodobania się. On jest ... zdziwiony. Patrzy i zwyczajnie nie rozumie dlaczego ktoś, kto właśnie dostąpił możliwości nakarmienia swojego Kota nie biegnie jeszcze do kuchni, gdzie stoi jego miseczka, i nie napełnia jej aromatycznymi chrupkami.

Podnosi prawą łapkę i zdecydowanie kładzie ją na moim ramieniu. Nie mruga (a czy koty kiedykolwiek mrugają?). Swoim zdziwionym spojrzeniem świdruje moją skroń. Udaję, że nie czuję. To bezcelowe. On doskonale wie, że udaję.

Na moim ramieniu ląduje lewa łapka. Delikatnie wyczuwalne zaczynają być pazurki. Kocia cierpliwość ma niezbyt szerokie granice. Nadal wpatruję się w szklany ekran ignorując TO spojrzenie. Czuję jak napięcie rośnie.

Łapka opada. Pomponiusz przekrzywia głowę. Zdziwienie w jego spojrzeniu sięga zenitu. Robiąc holywoodzki grymas wydobywa z siebie .... Miauuu! prosto do wnętrza mojego czułego narządu słuchu.

- Poszedłstądnatychmiastjatupracuję! - pieszczotliwie odganiam go łokciem.

To jak walka z komarem. Wynik tej zabawy jest z góry znany. Na korzyść wiadomego stworzenia. Nawet jeśli polegnie, to zdąży wyprowadzić z równowagi drażnioną istotę. A może i skorzystać z jej czerwonych krwinek.

W końcu wstaję. Futro biegnie przede mną wskazując drogę. W jego spojrzeniu błyska satysfakcja. I dopiero teraz pojawia się oczekiwanie. Oczekiwanie na TEN dźwięk. Beethoven, Mozart, Paganini i Jackson jednocześnie dla wysublimowanych kocich uszu. Dźwięk chrupek wsypywanych do miseczki i wesoło odbijających się od dna.

Wracam na kanapę. Na kolana wraca laptop. Dłonie kładę na klawiaturze. Zamykam oczy próbując przywrócić stan skupienia. Mam. Otwieram. Obok mnie siedzi On. I znów jest ... zdziwiony. Patrzy i zwyczajnie nie rozumie jak ktoś, kto właśnie dostąpił możliwości... pieszczoty jego niezwykle dokładnie wypielęgnowanego futerka, nie korzysta z tej okazji!