wtorek, 3 maja 2016

Być sobą. Czyli ... kim?

Szparag jest szczęśliwy grzebiąc w kodzie, kolorowych kabelkach i drukowanych płytkach. Dżepetto spełnia się spędzając czas w warsztacie tworząc dzieła sztuki z drewna. Piter, gdy 46 węzłów dmucha prosto w nos jego jachtu. Hans Zimmer komponując. Pompek ...? Pompek jest chodzącym szczęściem. Truchta szczęśliwy słysząc charakterystyczny dźwięk chrupków wpadających do miski. Szczęśliwy wtula nos w Kudłatą, gdy wracając do domu siada na kanapie (j e g o  kanapie). Szczęśliwy jest nawet, gdy sam siedzi w domu - wówczas nic i nikt nie zakłóca jego snu (a potrafi to praktykować nawet 24h/dobę). Jego wykluczamy w tej wyliczance. Bo zaburza statystykę.

Każdy o czymś marzy. Czegoś pragnie. Na coś czeka. Niektórzy odnajdują to "coś". Reszta ludzkości im zazdrości.

Zadziwiające jest to, że aby odnaleźć siebie, wystarczy ... zaufać. Bogu, sile wyższej, naturze, intuicji (w zależności od tego, w co wierzymy niepotrzebne skreślić). Być uważnym i dostrzegać (oraz doceniać) to, co nas spotyka na co dzień. Konsekwentnie. I tyle. Choć to trudne i praktycznie graniczy z cudem. Jednak choćby ta garstka wymienionych wyżej dowodzi prawdziwości tej tezy.

Kudłata odkryła dzisiaj kim jest naprawdę. Olśniło ją - jak to zwykle bywa w takich sytuacjach - zupełnym przypadkiem. 
- Jestem ... księżniczką - powiedziała do siebie zamyślona przesuwając językiem po ... nowiuteńkiej koronie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz