Kudłata pełna nadziei pobiegła na rehabilitację. To znaczy chciała pobiec. Bo to był ten dzień. Czekała na niego tak długo! Dziś postawi ... pierwszy krok i pożegna kule!
A tu lipa. Stabilizator, ograniczony zakres ruchu plus sześć tygodni bez obciążenia pozwalają postawić maksymalnie pół ciężaru ciała na prawej nodze. Potem pojawia się On. Przenikliwy ból. Przypomina o rozsądku. I potrzebie czasu. Kule odstawi najwcześniej za tydzień. Posmutniała. Poranny entuzjazm zastąpił lekki zawód. Nie tak miało być. Ale co zrobić ...
Naciągnęła różowo-pomarańczową czapkę na pokręcone loki. Kuśtykając powoli do domu tylko słoneczna melodia, zapodana w słuchawkach przez VoxFM, przypominała o wcześniejszej wesołości.
Niespodziewanie przy chodniku zatrzymał się samochód. Srebrny (kobiety rzadko rozpoznają marki. Szczególnie po zmroku. I to w kiepskim nastroju).
Uśmiechnięty kierowca otworzył okno i poruszył ustami. Zaskoczona Kudłata wyplątała się ze słuchawek.
- Może podwieźć? Jadę akurat w tym kierunku.
- Chętnie - rozpromieniła się - Kudłata.
- Marek.
Gdy wysiadała z auta wręczył jej jeszcze ... czekoladowego batonika!
Uwierzycie? Małe, zaskakujące historie zdarzają się codziennie ... dla czytających powoli powtórzę: c o d z i e n n i e!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz